poniedziałek, 31 sierpnia 2009

Agatka - Mężatka :)

Daaawno tu nic nowego nie powstało... Z jednej strony dużo się działo,  a z drugiej nie było o czym pisać(?)...

Wakacje pełne remontów i przygotowań do jednego z najważniejszych wydażeń w życiu - do ślubu.

Po suknię pojechałam aż do Radomia (ze Śląska), do salonu Karen. Model sukni miałam już wybrany na początku roku. Poprzymierzałam przeróżne suknie, przy czym od razu doradzano mi w czym będzie mi najlepiej, a co powinnam od razu odrzucić. Dla mojej dość tęgiej figury zastosowano KILKA trików, które co nieco zatuszowały, co nieco uwydatniły... Polecam wszystkim pannom, planującym zamążpółście - w salonie Karen suknie swą szykujcie! :) A jak się suknia sprawowała na ślubie i weselu? Wyglądała prześlicznie, była bardzo wygodna, nie uwierała, nie przeszkadzała, nic się nie popruło, nic się nie urwało... O i tzw. hula-hopy w halce są fantastycznym pomysłem! Troche się ich bałam, ale wystarczy się z nimi dobrze obchodzić, a one się odwdzięczą. 

Oprócz przygotowań zewnętrznych, takich jak szycie sukni, sprzątanie domu (ach, te remonty!); przygód z salą weselną (http://wodzislaw.mojeforum.net/temat-vt1760.html?postdays=0&postorder=asc&start=0&sid=bc8850b2bae45b628de55fa0dc1aa919) było przygotowanie duchowe. Spowiedź, modlitwa...

Co do decyzji to byłam pewna już od lat, Kogo chcę za męża, a wszystkie doświadczenia jakie mnie spotykały tylko poświadczały, że to Ten Jeden jest dla mnie.

Przed ślubem był panieński. Prawie wszystkie bliskie mi dziewczyny z różnych środowisk nareszcie się poznały. Dziękuję Wam Dziewczyny, za ten wieczór :) Będę go zawsze miło wspominać. 

Dzień ślubu... Stres dotyczył jedynie otoczki, tzn. czy wszystko dobrze wyjdzie, czy się gdzieś nie pomylę i nie zrobię jakiegoś głupstwa, czy nie przekręcę słów przysięgi, ile będzie bram do pokonania w drodze do kościoła, czy uda nam się zatańczyć pierwszy taniec bez błędów.. itd. Ale gdy mój Wybranek  był obok mnie taki radosny i szczęśliwy te wszystkie obawy o szczegóły odeszły na daaalszy plan :)  Zanim dotarliśmy pod kościół, pojechaliśmy na cmentarz pomodlić się nad grobem mojego śp. Taty. Wierzę, że cieszy się naszym szczęściem i nam błogosławi. Chciałam jakiegoś szczególnego znaku od niego, że wszystko jest ok. I taki znak dostrzegłam na ślubie, gdzie wszystko było piekne i dostojne, a jednoczesnie skromne, nieprzytłaczające. 

Wesele. Pierwszy taniec nie wyszedł idealnie, ale też nie tragicznie ;) Potem profesjonalne sesje zdjęciowe, rozmowy, zabawy... Sala była piękna, obejście również. Orkiestra umożliwiała świetną zabawę wszystkim weselnikom... Słyszałam do tej pory same pozytywne wrażenia z wesela. Według mnie było idealnie :) 

Dziękuję wszystkim Gościom za obecność, modlitwę, życzenia i prezenty. Każdy prezent był trafiony! :) Dziękujemy!