czwartek, 17 września 2015

Reklama

Ja się znowu doczepię reklam :)

Aż nie wiem od czego zacząć...
To od początku.
Rodzi się maluszek - niech pije super-mleko wspomagające rozwój wszystkiego co się da. Oczywiście w reklamach mleka modyfikowanego zaznaczane jest, że najlepsze jest mleko matki, ale po tym tekście producenci prześcigają się, aby zachęcić do kupna ich produktu.
Jak choruje to niech połyka syropy.
Jak ciut starsze dziecko nie chce jeść to podaj mu syrop. Jak nie chce spać to daj mu syrop.
Jak jest sezon przeziębień - daj mu syrop - nawet jeśli samo jest zdrowe a choruje sąsiad.
Jak dziecko jest już starsze to dawaj mu żelki, cukierki i lizaki z witaminami.


Potem są tabletki na piękne włosy, cerę, paznokcie, nawadnianie, odwadnianie, zgagę, trawienie tłuszczów, odchudzanie, uzupełnianie magnezu, pamięć, koncentrację, potencję, grzybicę pochwy / paznokci, hemoroidy i pękające naczynka krwionośne...

Czy jest coś na co jeszcze nie wymyślili cudownych tabletek?

Żyjemy w świecie faszerowania się garściami cudotwórczych "leków".

A przecież...

Dla niemowlaka to nie ma znaczenia, które mleko modyfikowane wybierzesz, bo każdy producent musi przestrzegać ścisłych norm, aby produkt był bezpieczny. Mogą się różnić smakiem i dziecko może źle reagować na daną markę, ale to nie znaczy, że producent ma zwijać manatki.
Nie ma sensu faszerować dziecka litrami syropów na wszystko, jeśli dolega mu jedno. A jeśli już stosujemy dla dziecka leki to róbmy to z głową - zgodnie z zaleceniami sprawdzonego pediatry.
Hartuj dziecko i pozwól mu swoje odchorować, a nie faszeruj go specyfikami, które i tak nie uchronią go przed kaszlem i katarem.
Dla niejadka - rusz głową, a syropy wspomagające apetyt podaj na prawdę w ostateczności.
Zadbaj o zdrową atmosferę w domu - odpowiedni rytuał wieczorny pozwoli dziecku zasypiać o określonej porze i przesypiać całą noc, bez syropów usypiających.
Cukierki, żelki i lizaki witaminowe zastąp owocami i warzywami. Dużo tańsze i o wiele zdrowsze. Nawyk zostanie i nie trzeba będzie łykać kolejnych garści na super włosy, cerę, paznokcie...
Jak będziesz pić codziennie 1,5 l i więcej wody to odwadnianie/nawadnianie nie będzie ci potrzebne. Regularność posiłków zapobiegnie zgadze, mądry dobór tego co na talerzu zapobiegnie przejedzeniu się tłuszczem. Sport to najlepszy lek na odchudzanie. Magnez też bierzemy z normalnej diety i nie wypłukujemy go kawą czy innymi energetykami. Pamięć i koncentrację ćwiczymy rozwiązując zagadki, łamigłówki, krzyżówki, sudoku i ucząc się tekstów na pamięć.
Potencja? Jeśli nie wystarczy miłość i chęć, szczera rozmowa i wspólne rozwiązywanie problemu traktowane jako zabawa i ciekawe doznania nie koniecznie kończące się szczytowaniem to pora na wizytę u dobrego ginekologa. Z grzybicą pochwy też warto się tam udać. Każde schorzenie lepiej pokazać dobremu lekarzowi niż leczyć za pomocą suplementów diety. Nawet - moim zdaniem - lepiej zapłacić za prywatną wizytę i leczyć skutecznie niż bawić się w suplementy, na które też wydamy kupę kasy, a mogą nam więcej zaszkodzić niż pomóc.

Bo wiesz, jak człowiek wydaje krocie, żeby mieć w domu pół apteki to potem ma mniej lub nie ma wcale na inne super oferty reklamowe. A reklama dosięga już każdego ułamka naszego życia... Czasem się nie da kupić produktu, który by nie był reklamowany...
A największym niebezpieczeństwem jest ulec tej pokusie posiadania i zapętlenie się w długi... Tani kredyt tu, tani kredyt tam... tu ekstra pożyczka, a tam gra na loterii bo nie wygrasz jeśli nie grasz... i człowiek już nie ma siebie, bo opakował się z każdej strony w przedmioty za nie swoje pieniądze... Może wnukom uda się te długi spłacić...

Rusz głową :) Nie daj się omamić reklamom. Spójrz na mnichów i pustelników. Są tacy, którym wystarczy pokoik z łóżkiem, stolikiem, krzesłem i wieszakiem na odświętny strój. I żyją sobie spokojnie, długo i szczęśliwie.

poniedziałek, 14 września 2015

Nasz Przedszkolak

Od 1 września Darek chodzi do przedszkola... Wcześniej chodziliśmy na tydzień adaptacyjny podczas, którego  Darek nie był zainteresowany zabawą z innymi dziećmi. Podobało mu się, że jest z mamą lub tatą wśród nowych zabawek. Największym atutem przedszkola jest oczywiście dziecięca toaleta :)
Przez pierwsze dni odbierałam Darka przed leżakowaniem, aby go stopniowo przyzwyczajać i jednocześnie zapewnić, że po niego przyjdę. W poniedziałek nawet był dłużej niż w poprzednie dni, bo ja byłam na zebraniu i odebrał go Ardis.
We wtorek i środę zrobiliśmy małą przymusową przerwę od przedszkola. I to co działo się w czwartek rano to był horror.
Darek nie chce do przedszkola i koniec. On chce iść do kąta. On pozwoli wyrzucić ulubione autka do kosza. (Jakiś czas temu widział jak wyrzucam tory kolejowe, bo już były połamane i nie do użytku więc wie, że to co się wyrzuci do kosza już nie wraca.) On nie pójdzie i koniec.
Ard pracował z domu więc mi pomógł, bo ja bym się chyba poddała... Po którymś ostrzeżeniu w końcu zaczęłam pakować autka do worka na śmieci. Skoro nie chce iść do przedszkola to w domu też się nie będzie miał czym bawić... Groźba nie wystarczyła. Musiał zrobić autkom "papa". Wzięłam worek z zabawkami, klucz z piwnicy i wyszłam z domu. Jak wróciłam to Darek był gotowy do wyjścia. Musieliśmy podjechać autem, bo najpóźniej o 8:45 mamy być w przedszkolu, żeby nie zaburzać programu dnia - o 9:00 jest śniadanie.
Cały dzień odchorowywałam tą poranną batalię. W piątek Ard też był w pogotowiu, aby w razie czego mi pomóc go szykować. Nie było potrzeby - Darek się ogarnął i pomimo ustnych sprzeciwów ładnie poszedł do przedszkola. Dziś także sukces. Porozbierał się tam bez oporów, dał mi buziaka, zrobił "papa" i poszedł do sali.
Co będzie w kolejne dni - czas pokarze.
Wiem, że w przedszkolu mu się żadna krzywda nie dzieje i jego bunt i chęć zostania w domu to tylko oznaka, że mu ze mną w domu dobrze. Tam jest jednym z 25 dzieci. Musi robić to, co mu pani karze. Musi się bawić i dzielić z dziećmi, których jeszcze dobrze nie zna... Nie ma co mu się dziwić. Chodził wcześniej do żłobka, ale tam nie wymagano od niego tyle co w przedszkolu. No i do żłobka przestał chodzić prawie rok temu.


W dzisiejszym wyjściu na pewno też pomógł "plan lekcji" jaki mu przygotowałam na początku września.
Co jakiś czas, ale w miarę codziennie zerkamy na ten plan i omawiamy, jaka jest pora, którego dnia, co było, co będzie. "Prostokąty" to czas, kiedy Darek jest w przedszkolu, a tata jest w pracy.
Rysunek, jak widać robiony na szybko, ale skuteczny :)