niedziela, 15 lipca 2012

Moje oczekiwanie...


Już niedługo. Chociaż jeszcze jest czas. Jeszcze dwa dni do książkowego terminu, który mogłam określić bardzo precyzyjnie. Spodziewamy się Synka, a chłopcy, jak to chłopcy, lubią posiedzieć u mamy dłużej... I jeszcze dwa tygodnie może sobie tak siedzieć. I ja sobie tak spokojnie, cierpliwie czekam na niego. To irytujące jak ludzie patrzą na mnie ze zdziwieniem, że jeszcze nie urodziłam i każą chodzić po schodach i więcej się bzykać, żeby małego pogonić. Ludzie, dajcie żyć ;) Druga sprawa... Wy, wszyscy kochani Przyjaciele, którzy coraz więcej i częściej o nas myślicie... Nie pytajcie: "Jesteś jeszcze w ciąży??", bo co mam powiedzieć?? Nasuwa mi się tylko odszczekujące: "Nie, już usunęłam". I nie liczcie na to, że jak zacznę rodzić to będę do Was dzwonić czy pisać "RODZĘ!", bo nie będę. I Męża mojego też o to nie proście, bo on będzie musiał się mną zajmować, a nie zdawać Wam relacje jak mi idzie.

Jesteśmy gotowi rodzić. Mały przyjdzie w swoim czasie. Módlcie się po prostu za nas, a w końcu dostaniecie wiadomość, że jest już po drugiej stronie brzucha.

Minęła fala upałów więc czuję się świetnie. Nogi już nie puchną. Kondycja jest ok. Śpię jak suseł, rzadko wstaję w nocy za potrzebą. Mąż ma urlop i dni mijają spokojnie, beztrosko. Mały się wierci w brzuchu, lubi siedzieć wysoko tuż pod sercem... Cóż by dodać jeszcze... Jak macie pytania, to w komentarzach proszę.