środa, 6 lipca 2016

To i owo... I o służbie zdrowia.

Nie wiadomo kiedy przeleciał ten rok, kiedy to Darek chodził do przedszkola... Już ma wakacje... Ala już skończyła 7 miesięcy. Sama siada, raczkuje, podciąga się, aby samodzielnie stać. Gaworzy, jej śmiech słychać w całym domu. Darek pięknie rysuje autobusy i auta, rozpoznaje marki samochodów zerkając na ich logo. Liczy bezbłędnie, myślę, że do tysiąca dałby radę gdyby mu się chciało. Nawet od 109 do 0 mu się udało.
To jest prawdziwe błogosławieństwo móc oglądać jak dzieci się rozwijają. Chociaż czasem się dostaje obuchem w łeb i człowieka ściąga na ziemię szara rzeczywistość... Np wczoraj... Darek opanował umiejętność zeskakiwania z podestu zjeżdżalni... Radość nie trwała długo, bo raz mu się nie udało i niefortunnie spadł na łokieć. Moje podejrzenia złamania potwierdziły się na Ligocie. Obyło się bez nastawiania pod narkozą, ale gips jest. Pan doktor dał skierowanie z tekstem "pilne", kazał dzwonić pod wskazany nr żeby się umówić na za tydzień... Jak już się dodzwoniłam to odczułam na własnej skórze to, co słyszałam z legend i opowiadań...
Ja: Dzień dobry, dostałam ten numer wczoraj od pana doktora XY, bo syn złamał rękę i chciałam się umówić do kontroli...
Pani w słuchawce: Dobrze. Terminy są na październik.
Ja: No pan doktor kazał się umówić na poniedziałek, na skierowaniu napisał "pilne".
Pani: A to w takim razie terminy są na... koniec sierpnia.

Wyszukałam ortopedę, który przyjmuje prywatnie i ma pozytywne opinie. Jest w sieci podany do kontaktu nr komórkowy więc dzwonię. Słyszę męski głos, mówię, że chciałabym się umówić do kontroli... Pan okazał się być tym ortopedą, od razu wypytał o co chodzi, powiedział co i jak robić, mógłby przyjąć nas już jutro gdyby była potrzeba. Zupełnie inna rozmowa niż z panią z przychodni. Jeśli po wizycie nadal będę tak zadowolona z tego lekarza jak przy umawianiu się na spotkanie to z chęcią napiszę kto to i gdzie go znaleźć.

Póki co mogę z czystym sumieniem polecić laryngologa - pan Marek Czerwiński zajmuje się Darkowymi migdałkami. Na wizyty chodzimy prywatnie, ale pan doktor wypisuje leczenie długoterminowe i nie trzeba do niego chodzić "co chwilę". Już dwa razy odratował te migdałki przed wycięciem. Ostatnio zaproponował szczepionkę wzmacniającą odporność, dokładnie wyjaśnił jak ona działa, jak ją stosować, bo to proszek w saszetkach do rozpuszczania w wodzie/herbacie/soku... To doświadczony lekarz z powołania.

Od razu przypomina mi się mój ginekolog - Tomasz Zieliński... Jeśli znów zaciążę to od razu pójdę do niego. A na położną nie wyobrażam sobie kogoś innego niż pani Gabriela Kurzyca, chociaż nie twierdzę, że inni nie są równie dobrzy lub lepsi, jednak z nimi miałam do czynienia przy Alicji i jestem z tego powodu bardzo zadowolona.

Przy okazji pomarudzę na stronę http://szukaj.sluzbazdrowia.pl/ bo już któryś raz szukałam tam numerów kontaktowych do poradni specjalistycznej i okazało się, że podane numery są do zupełnie innych miejsc.

Bycie mamą wiąże się z jeszcze jednym... Zaczynałam pisać posta, gdy było jasno za oknem... Teraz dochodzi północ... Pomiędzy linijkami tego wpisu ogarnęłam z grubsza dom i zadbałam, by dzieci były wymyte i najedzone... Teraz grzecznie śpią - oby tak do rana. Idę teraz spać bo od 7:00 ja przejmuję Darka, gdyby coś potrzebował biedak-połamaniec...

Wykończona i szczęśliwa zarazem.
PS Byliśmy dziś w sklepie medycznym po temblak. Darek był wtedy czwartym dzieckiem tego dnia po taki sprzęt...