czwartek, 3 listopada 2011

Jabłko

- Mamo... kupisz mi jabłko? - Zapytała mała Gabrysia.
- Przejdź się do babci, u niej jest ich dużo, bo jabłonki obrodziły w tym roku. - Powiedziała mama. Babcia mieszkała po sąsiedzku i Gabrysia mogła do niej sama chodzić.
- Mamo, ale wiesz, że te jabłka od babci są takie brzydkie, robaczywe! Ja chcę takie ładne jabłko za sklepu! Słodziutkie, a nie kwaskowate! - Zaczęła się dąsać dziewczynka. Wtedy do rozmowy włączył się tata.
- Skarbie, to, że jabłko jest robaczywe, oznacza, że to jabłko jest zdrowe, nie pryskane środkami chemicznymi. Urosło tylko i wyłącznie z Bożą pomocą. Tak jak kiedyś w raju. Panu Bogu nie były potrzebne piękne jabłka, ale zdrowe owoce. - odpowiedział córce.
- No dobrze, rozumiem. Faktycznie, robaki byle czego nie jedzą. Ale jabłka babci są kwaśne i twarde, a Małgosia przyniosła do przedszkola ostatnio takie miękkie, słodkie jabłka, dla wszystkich. Ja też chcę takie pyszne!
- Przynieś, córciu kilka tych twardych jabłek, a ja już coś wymyślę. - powiedziała z szerokim uśmiechem mama. Gdy Gabrysia wróciła miała dwie siatki - w jednej jabłka a w drugiej marchewki. Dała siatki mamie i pobiegła do taty. Mama zrobiła sałatkę z marchewki i jabłka, doprawiła całość szczyptą cukru i cała rodzinka zajadała te pyszności. Mała Gabrysia z pustą miseczką podbiegła do mamy.
- Mogę prosić o dokładkę? Teraz już wiem, po co Pan Bóg stworzył tyle różnych jabłek! Jabłka Małgosi nie pasowałyby do tej sałatki, bo była by za słodka!