wtorek, 19 lipca 2011

Odpowiedź na demota


Drogie Kobiety!
Może wreszcie zaczniecie się szanować i zachowywać jak damy...
A nie damulki...

Wtedy rozróżnicie mężczyznę od faceta...

poniedziałek, 11 lipca 2011

A ja...

... dzisiaj nie mogłam spać, wierciłam się całą noc. Rozbudzona totalnie o 4:00 postanowiłam wstać, zrobić śniadanie do pracy mężowi i szukam inspiracji na kartki urodzinowe :)

PS Nie mam psa.

środa, 6 lipca 2011

"Sexmisja"

Dziś o seks-misji, jednak nie starym polskim filmie, a o obecnej rzeczywistości. Nie mam w domu telewizora i nie oglądam telewizji. Z tego powodu, jeśli wybieram się do kogoś kto ma tv w domu i jest okazja (lub konieczność) oglądania to zerkam co tam mają nowego w menu. (Może mnie czymś zaskoczą i sprawią, że jednak zatęsknię za tym ekranem?) Dziś słuchałam muzyki na pewnym kanale z kablówki. Od czasu do czasu zerkałam na teledyski. Zawsze słucham radia więc obejrzenie teledysków do utworów, które się zna jest ciekawym doświadczeniem, choć nie czułam nigdy potrzeby, by szukać ich w necie... Po obejrzeniu fragmentów niektórych teledysków już mi się przypomniało dlaczego ich nie oglądam. 

Doszłam do wniosku, że twórcy takiej, ujmijmy to, pop-kultury prowadzą sex-misję! Wszędzie pełno seksu. Nikomu nie przeszkadza, że panie w sznurkach zamiast bielizny, nie wspominając o reszcie ubrań, na które chyba zabrakło pieniędzy (!), kręcą dupami przed kamerą, a zbliżenia na biusty są po kilka razy w refrenie. Nikt się nie oburza, że takie teledyski są puszczane w godzinach, kiedy dzieci i młodzież siadają przed tv. "To przecież nic złego, że kobiety tańczą w teledyskach w strojach kąpielowych. Wystarczy pójść na plażę, a tam też będą takie panie. I się im nie zabroni tak ubierać." Ciekawe tylko, która pani tańczy na plaży w sposób podniecający każdego faceta. 

Efektem takiej sex-misji prowadzonej przez wielkie zagraniczne koncerny jest patologia seksualna. Oglądanie golizny, erotyki, pornografii zniekształca, fałszuje obraz wartościowego seksu

niedziela, 3 lipca 2011

Przepis na idealnego Mężczyznę w świetle nałogów/pasji

Zauroczona Długowłosym dałam się podrywać i zdobywać, podsycając od czasu do czasu jego chęci, by nie przestawał. Rozwijały się nasze relacje tak długo, aż urosły do rangi "chodzenia ze sobą", "posiadania Chłopaka/Dziewczyny". Poznawaliśmy się nawzajem - to co lubimy, czego nie lubimy, co nas w ogóle nie interesuje, a co jest dla nas całym światem. 

Dla mojego Długowłosego całym światem były gry komputerowe. Dokładniej te rozgrywki w sieci, razem z innymi realnymi ludźmi. Opowiadał często różne ich przygody walk i potyczek, śmieszne teksty, sytuacje. Dla mnie gry to czarna magia. Nie umiem sterować WSADem i kreci mi się w głowie jak za długo ścigam się w NFSie, bo mój mózg nie nadąża za grafiką... Ale zawsze chętnie słuchałam jego opowieści. Potrafi tak opowiadać, że wiem o co chodzi i co się dzieje. 
Mój Ardis jest zżyty z Komputerem od Pierwszej Komunii Świętej. I jakie ja - kobieta - mam szanse wykorzenić z niego taki, jak to większość ludzi nazwie, nałóg? 

W tym czasie chodzenia ze sobą uznałam granie za jego pasję. Potrafił pogodzić zajmowanie się mną i grę. Chociaż był też czas, kiedy chciałam mieć go tylko dla siebie, chciałam żeby akurat wtedy nie grał, a zajął się mną. Wtedy musiałam podjąć tę poważną decyzję życiową. Zaakceptować te jego gry, które dla jednych są nałogiem, a dla niego pasją i nauczyć się żyć z tym, albo nie zaakceptować i odejść. 
Nie mogłabym go zmusić, by przestał grać. Bo kim ja jestem i jakie mam prawo rządzić życiem drugiego człowieka? Mogę na nie wpływać, ale nie drastycznie zmieniać wg mojego "widzi-mi-się". 

Ardis, pomimo grania, potrafi się mną zająć, wspiera mnie i pomaga, gdy jest taka potrzeba. Rozumie mnie, zmusza do myślenia, rozśmiesza; przy nim czuję się bezpieczna. 
Zaakceptowałam jego nałóg/pasję. I wielokrotnie słyszę z radosnej twarzyczki komplement: "Najlepsza żona na świecie".

To czego nie mogę robić z Ardisem robię sama lub ze znajomymi. Nauczyłam się, jak to mówimy, "zajmować sobą". Dlatego oboje jesteśmy szczęśliwi. Chociaż nasze pasje są różne - akceptujemy je i wspieramy się wzajemnie. Obecnie pasuje nam taki układ. Pewnie nasz świat stanie na głowie, kiedy rodzinka się powiększy, dojdą nowe obowiązki, radości i problemy... Jednak nie tracimy czasu na domysły jak rozwiązać problemy, których jeszcze nie mamy. 

Jestem szczęśliwa, że mam takiego męża, który potrafi się mną odpowiednio zająć i jednocześnie rozwija swoje pasje. 

Apeluję do wszystkich Dziewczyn 
i Żon, których Mężczyźni grają. 

Żeby Wasz Mężczyzna się o Was odpowiednio troszczył, spędzał z Wami odpowiednią ilość czasu w najwyższej jakości - dajcie mu święty spokój! Niech gra! Niech się spotyka ze znajomymi! Niech robi co chce! A kiedy zrobi coś dla Was DOCEŃCIE TO. Chwalcie i wspierajcie. Mężczyźni są jak dzieci. Jeśli ich pochwalisz i docenisz to będą się starać jeszcze bardziej, by szybko zasłużyć na kolejną pochwałę. I nasi Mężczyźni doskonale wiedzą, co nam sprawia radość i przyjemność. O wiele cenniejszy jest podarunek dany od serca niż wymuszony. Spraw więc, by Twój Mężczyzna chętnie spędzał z Tobą czas, chętnie dawał Ci prezenty, chętnie z Tobą wychodził, etc. Nie zmuszaj go do niczego, ale zachęcaj. 
Bądźżesz tą Szyją, która potrafi kręcić Głową! :) 

PS Myślę, że lepiej spędzić z Mężczyzną godzinę mniej w miłej i sympatycznej atmosferze, niż trzy godziny więcej kłócąc się i dąsając, że on mnie nie rozumie, nie docenia, nie troszczy się... Bo on robi co może, żeby było dobrze. Wierz mi. Tylko to zauważ. I naucz się tak jak on - zajmować sobą. Gdy on rozwija swoje pasje - wykorzystaj ten czas dla siebie. Na swoje pasje i zainteresowania. :) Tak to u mnie działa niezawodnie :) A znamy się już prawie 7 lat.