środa, 6 lipca 2011

"Sexmisja"

Dziś o seks-misji, jednak nie starym polskim filmie, a o obecnej rzeczywistości. Nie mam w domu telewizora i nie oglądam telewizji. Z tego powodu, jeśli wybieram się do kogoś kto ma tv w domu i jest okazja (lub konieczność) oglądania to zerkam co tam mają nowego w menu. (Może mnie czymś zaskoczą i sprawią, że jednak zatęsknię za tym ekranem?) Dziś słuchałam muzyki na pewnym kanale z kablówki. Od czasu do czasu zerkałam na teledyski. Zawsze słucham radia więc obejrzenie teledysków do utworów, które się zna jest ciekawym doświadczeniem, choć nie czułam nigdy potrzeby, by szukać ich w necie... Po obejrzeniu fragmentów niektórych teledysków już mi się przypomniało dlaczego ich nie oglądam. 

Doszłam do wniosku, że twórcy takiej, ujmijmy to, pop-kultury prowadzą sex-misję! Wszędzie pełno seksu. Nikomu nie przeszkadza, że panie w sznurkach zamiast bielizny, nie wspominając o reszcie ubrań, na które chyba zabrakło pieniędzy (!), kręcą dupami przed kamerą, a zbliżenia na biusty są po kilka razy w refrenie. Nikt się nie oburza, że takie teledyski są puszczane w godzinach, kiedy dzieci i młodzież siadają przed tv. "To przecież nic złego, że kobiety tańczą w teledyskach w strojach kąpielowych. Wystarczy pójść na plażę, a tam też będą takie panie. I się im nie zabroni tak ubierać." Ciekawe tylko, która pani tańczy na plaży w sposób podniecający każdego faceta. 

Efektem takiej sex-misji prowadzonej przez wielkie zagraniczne koncerny jest patologia seksualna. Oglądanie golizny, erotyki, pornografii zniekształca, fałszuje obraz wartościowego seksu

Brak komentarzy: