sobota, 16 maja 2020

(Nie)wysłuchana modlitwa

Od pewnego czasu mam taką jedną wiodącą, gorącą intencję i modlę się o coś po ludzku niemożliwego. I wciąż tego nie mam choć używam wszelkich możliwych dla mnie sposobów by uprosić ten cud. A tu nic. I mogę się trochę na Boga pozłościć: "Czemu nie mam tego czego tak usilnie chcę?!" To czego chcę ma ubogacać, przynosić bardzo dobre owoce, ma prowadzić do dobrego itd. A wciąż moje modlitwy nic nie "działają". 
I w takich momentach największych zapytań "Dlaczego?!" Stoi przy mnie Alicja i o coś prosi, a ja jej tłumaczę, że nie można, że nie teraz i daję milion argumentów dlaczego nie. Następnie zerkam na Artura i też muszę mu tłumaczyć, że pewnych rzeczy po prostu nie wolno, są niebezpieczne i tak się nie robi. Jako mama jestem odpowiedzialna za dzieciaki więc nie mogę pozwolić im na pewne rzeczy. Bóg jako ten, który nas stworzył i kocha bezgranicznie również się o nas troszczy. Czasem dobre chęci i wiara, że coś będzie miało dobre owoce to zbyt mało. Bóg wie i widzi więcej. Jak ja oczekuję zaufania od dzieci, że coś im zaszkodzi, a nie posłuży tak i Bogu muszę zaufać, że skoro tego nie mam to jest milion argumentów, dlaczego.
Nie oznacza to, że zaprzestanę prosić, o nie. Czas mija więc może okoliczności się zmienią i "dorośniemy" do tego cudu tak jak dzieci dorastają do obsługi nożyczek, zapałek czy wsadzania wtyczek do kontaktów... 
Bóg zawsze słyszy każdą modlitwę. Nie na wszystko jednak może się zgodzić.