poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Perełki z pracy


Znowu pracuję na kasie. Tym razem w markecie budowlanym.
Dziś już prawie każdy klient musiał odpowiedziec na pytanie, czy ma jakies drobniejsze pieniądze niż 100zł lub 200zł. A na pytanie czy mogą zapłacić kartą połowa twierdzi, że wcale nie ma karty wyrobionej (w mieście gdzie jest 130 tysięcy mieszkańców).
Z jednym klientem wywiązał się dłuższy dialog:

[Ja]: A coś drobniej będzie?
[K]lient: Proszę Pani, ja przyszedłem do sklepu.
[Ja]: Ja wiem, że przyszedł Pan do sklepu, ale to nie znaczy, że nie może Pan mieć drobniejszych pieniędzy i wspomóc kasjerkę.
[K]: Proszę Pani, Pani nie ma prawa pytać czy ja mam drobne! Jak ja jeździłem do Związku Radzieckiego to tam trzeba było mieć wszystko przygotowane, tam nikt o nic nie pytał, tylko jak się nie ma to się nie załatwia.

Tu przyszło mi na myśl, że skoro tak, to ten pan powinien mieć już odliczoną kwotę, za towar, który położył mi na taśmie... Jako, że jeszcze kasa nie była całkiem pusta i miałam czym wydać to dłubałam jak umiałam. W tym czasie, zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć - wzburzył się [P]an, stojący za owym jeżdżącym do Związku klientem.

[P]: My nie jesteśmy w Związku Radzieckim! Jak tak można!? Chcesz to sobie Pan jedź do tego Związku!
[K]: Przepraszam Pana, ale ja rozmawiam z Panią teraz, a nie z Panem.
[Ja]: Żyjemy w innych czasach. Przepraszam, że Pana uraziłam, nie chciałam.
[K]: Nie uraziła mnie Pani. Tylko stwierdzam fakt, że Pani NIE MA PRAWA pytać mnie o to czy mam jakiekolwiek pieniądze.
[P]: Panie, Pan jest nienormalny!

Klient odebrał bardzo drobną resztę i odeszedł od kasy, a mojego wzburzonego "obrońcę" musiałam jeszcze uspokajać, bo nakręcł się coraz bardziej.

Brak komentarzy: