poniedziałek, 29 listopada 2010

Opowiadanie o Agatce

Mała Agatka nie mogła się odczekać kiedy spadnie pierwszy śnieg. Czekała z utęsknieniem, zamknięta w sobie, na biały puch, który dodaje nadziei na nadejście pięknego czasu. Miała bowiem w sobie wiele ponurości, którą śnieg mógł rozjaśnić, a przez to ona mogła znaleźć jej źródło. Za oknem obudził się dzień, lecz się nie rozjaśniał. Chmury zakrywały słońce, a były przy tym coraz grubsze, bo im bliżej południa tym tak samo ciemno było na dworze. Parę dni minęło w takim zawieszeniu. Ponurość "z siebie" wylała się na świat. Ale jakaś biała nić ciągle plątała się Agatce "w sobie", a ona wciąż czekała z utęsknieniem na śnieg.

Pierwsze płatki opadające na szare chodniki pod jej stopami topiły się i wielka plucha towarzyszyła jej na każdym kroku. Trzymając w rączce białą nić Agatka szła w kierunku kłębka, lecz zamiast niego znalazła jedną wielką zapętloną kulę, z której biała nitka wychodziła gdzieś dalej. Te pierwsze płatki zimy zachęciły ją do rozwiązania tego wielkiego supła, aby mogła dalej nawijać na szpulkę tą nitkę i poszukiwać kłębka. Na szczęście był w pobliżu silny mężczyzna, którego mogła poprosić o pomoc. Pan wyjął z kieszeni scyzoryk i rozciął nitkę w dwóch miejscach, tak, że zniszczoną przez liczne węzełki kuleczkę Agatka mogła wyrzucić, i z pomocą pana zawiązała malutki węzełek na końcach nitki i zadowolona szła dalej - zwijając w kłębek nitkę i oczekując na biały śnieg, który rozświetli jej źródło ponurości. 

To się stało w pierwszą niedzielę adwentu. Agatka wyjrzała przez okno na szarość nieba i spostrzegła, że świat okryty jest białą kołdrą śnieżynek. Rozradowana spojrzała w siebie i odkryła że jest szczęśliwa. Że tej ponurości co była w niej nie już ma. Jest w niej biało i czysto. I trochę pusto. 

Pewna kobieta dała Agatce początek niebieskiej nitki. Ładnie wygląda niebieska nitka na białym tle Agatki. Agatka zapragnęła znaleźć początek tej nitki, aby cała nitka nawinięta na kłębek zdobiła ją. Rozpoczęła swą wędrówkę w poniedziałek tuż po pierwszej niedzieli adwentu, aby nie tracić ani chwili, ale czym prędzej mieć niebieskość. W końcu dzieci chcą mieć to, co im się podoba, a o tym co było brzydkie zapominają, dlatego ponurość jest już historią, a niebieskość radością oczekiwaną. Agatka jeszcze nie zdaje sobie sprawy z tego, że na końcu niebieskości będzie kolejna nić... a za nią kolejna... aż zbierze wszystkie, które jej się spodobają. Najważniejsze tylko, by zapragnęła jeszcze jednej, tej niewidzialnej dla oczu, która te wszystkie niebieskości, zielenie, czerwoności, żółcie... obejmie w całość i pozwoli wyszyć Agatce w sobie unikalny tatuaż - przeszczęśliwa. 

Brak komentarzy: