środa, 30 marca 2011

Żmudne poszukiwanie pracy cz. 1.

Wcale nie jest łatwo znaleźć pracę. Gratuluję tym, którzy pracują. Dziś uwiecznię tu informacje, które w szukaniu pracy mogą bardzo pomóc. Nie jest to recepta "jak znaleźć pracę", bo jakby taka recepta była to bym już pracowała... Trzy rzeczy chcę tu omówić. Podzielę materiał na trzy części. 
1. Curriculum Vitae
2. List motywacyjny
3. Rozmowa kwalifikacyjna
To, czym zaraz się podzielę dowiedziałam się w urzędzie pracy na specjalnych zajęciach aktywizacyjnych.

Curriculum Vitae
Czyli innymi słowy życiorys. Tu znajdziesz wzór CV
Co powinno się znaleźć w CV?
Adres
Telefon
e-mail
(data urodzenia)
(stan cywilny)
(obywatelstwo)

Wykształcenie
Doświadczenie zawodowe
Kursy i umiejętności
Zainteresowania
Klauzula o danych osobowych


Adres, telefon i e-mail, aby potencjalny pracodawca miał możliwość odpowiedzieć na nasze zgłoszenie. Wspomnę tu od razu o klauzuli bez której pracodawca nie ma prawa skontaktować się z nami.

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych zawartych w mojej ofercie pracy dla potrzeb niezbędnych do realizacji procesu rekrutacji (zgodnie z Ustawą z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych; tekst jednolity: Dz. U. z 2002r. Nr 101, poz. 926 ze zm.). 

W przypadku drukowanych dokumentów, pod tą klauzulą należy się podpisać. 
Nie podajemy numeru PESEL, NIP... Należy także wyczuć, czy napisać datę urodzenia i stan cywilny. Data urodzenia może pomóc lub zaszkodzić. Jeśli jesteś młody i starasz się o pracę w młodym zespole to wpisz datę, ale jeśli szukają kogoś z doświadczeniem a zerkną na datę i stwierdzą, że nie miałeś kiedy zdobyć doświadczenia to CV odkładają na bok. Stan cywilny - jeśli mężatka przyzna się już w CV do bycia żoną, to pracodawca pomyśli: "Aha, to za chwilę pójdzie na macierzyński i znowu będę kogoś szukać, weźmy pannę". W innej sytuacji jest mężczyzna z obrączką. Jest postrzegany jako osoba mająca na utrzymaniu rodzinę, co za tym idzie - są szanse, że jest to ktoś odpowiedzialny. (Nie każdy żonaty facet wpadł i ożenił się z przymusu.)
Jeśli masz podwójne obywatelstwo - napisz to. Będzie to sygnał, że znasz dobrze język obcy. 
Wykształcenie i doświadczenie zawodowe wypisujemy od najświeższych danych, czyli co robiliśmy ostatnio. To co było ileś lat temu notujemy niżej... Piszemy daty rozpoczęcia i zakończenia. W dacie uwzględniamy miesiące. Jeśli chwalimy się kursami, musimy mieć dokumenty potwierdzające ukończenie kursu. W przypadku kursów czasowych, należy określić kiedy ważność kursu wygasa. Przy umiejętnościach warto dodać w jakim stopniu coś potrafimy: Bardzo dobra znajomość obsługi komputera - systemu Windows i MS Office. Dobra znajomość programów graficznych: GIMP, Photoshop. 
Kolejny punkt - zainteresowania - wypisujemy prawdę, może się okazać, że akurat pracodawca lubi to samo co my i będzie chciał trochę o tym porozmawiać.
No i na samym dole klauzula, o której pisałam wyżej.
Warto jeszcze pomyśleć o zdjęciu. Dobrze mieć przygotowane dwie wersje: z i bez zdjęcia. Jeśli w ofercie jest wymagane CV ze zdjęciem wtedy nie mamy problemu. Umieszczamy zdjęcie legitymacyjne, paszportowe. Zdjęcia z imprez, wycieczek czy sesji zdjęciowych będą niewątpliwie utrudniać zdobycie pracy. Ale jeśli zdjęcie nie jest wymagane, a my składamy dokumenty kasjerce, panu na bramce, recepcjonistce... i nie bierzemy potwierdzenia odbioru... istnieje ryzyko, że się nie spodobamy tej osobie i nasze dokumenty nie dotrą nawet do osoby odpowiedzialnej za kadry. W przypadku dokumentów bez zdjęcia odbierający nie wie, czy składamy swoje dokumenty, czy tylko dostarczamy czyjeś. A w ogóle to najlepiej zapytać po prostu z kim możemy rozmawiać w sprawie pracy. 

niedziela, 27 marca 2011

Trzecie przykazanie

Pamiętaj abyś dzień święty święcił!

Na szczęście nie muszę w niedziele pracować. (Niestety ciągle poszukuję pracy) Obudziłam się dziś sama, bez budzika, bez niczyjej pomocy. Zmieniało się czas w nocy, ale my zawsze chodzimy na 20:00 na mszę, więc możemy spokojnie spać do oporu. Nie trzeba się zrywać z łóżka, aby coś posprzątać, coś zrobić... A przez zasłony sypialni przebijało się jasne światło zapowiadające piękny dzień. Zapowiada się błogie lenistwo usprawiedliwione tym, że dziś niedziela. Zatem nie wolno pracować, trzeba świętować!

Świętować. Co to znaczy świętować? Teraz moje dni robocze wyglądają tak: wstaję rano, robię mężowi śniadanie do pracy. Sama jem śniadanie i wyruszam w świat szukać roboty. Czy to w internecie, czy w urzędzie pracy, czy spacerując po mieście w poszukiwaniu ogłoszeń... Sprzątam kiedy muszę. Pieniądze się kończą wiec nie ma kasy na rozrywki. Zakupy także tylko te naprawdę potrzebne... Popołudniu szykuję obiad, wieczory spędzam z mężem... Dzięki Bogu on ma pracę. A niedziela?

Świętowanie to coś więcej niż błogie lenistwo... I coś o wiele więcej niż godzinna msza. Świętowaliśmy wczoraj urodziny dziadka. Zaczęły się mszą (o 6:30 w nocy!) i śniadaniem u dziadka. Potem każdy wrócił do siebie przygotowywać się na wieczór, na imprezę. Strój, jedzonko.. każdy coś przyniósł. Moje są zawsze torty :) W ramach prezentów. Rodzinnie spędziliśmy czas od ~14 do ~22. To było świętowanie urodzin. Jedliśmy, rozmawialiśmy, śmialiśmy się... A jak świętować niedzielę?

Mamy okres Wielkiego Postu. Chyba było by dobrze zacząć dzień od dziesiątki różańca, jeśli nie całego różańca? O 15:00 Koronka do Miłosierdzia Bożego? Potem Gorzkie Żale w kościele... O mszy nie wspominam, bo to oczywiste. Każdy idzie kiedy chce. Wieczorem rozważenie fragmentu z Pisma Świętego... Chyba, że to codzienne "nawyki"? To byłoby wspaniałe! I ktoś, kto żyje tak blisko Boga i tak często codziennie z nim rozmawia na pewno nie ma kłopotu ze świętowaniem niedzieli :)

Chciałabym, aby w moim życiu niedziela była dobrze świętowana, a dni robocze były wypełnione zajęciami, aby nie było czasu na nudę i lenistwo. Staram się o to. To jest teraz mój cel.

czwartek, 10 marca 2011

Na Wielki Post kilka myśli

Kolejny Popielec, znowu Wielki Post... Tyle się działo w przeciągu ostatniego roku... A tu znowu trzeba pokory - wymyślić postanowienia, zrobić rachunek sumienia, rozpocząć nawracanie się... Bo wierzący ludzie też zbaczają z Drogi i muszą się nawracać.
Ten czas będzie dla mnie inny niż wszystkie posty z ubiegłych lat. Skończyłam studia i zasilam rzesze bezrobotnych, szukających pracy. Nie lada wyzwanie mam przed sobą! Nie zapuścić korzeni w fotelu i nie przyrosnąć do łóżka. Teraz dopiero potrzeba mi samodyscypliny!
Dzisiejszy dzień spędziłam w dużej mierze przed monitorem. Nie tylko w poszukiwaniu pracy przedzierając się przez oferty w necie... Także na szukaniu inspiracji jak ten Post przeżyć. Przede wszystkim należy odróżnić post od diety.

Na dobry początek - rachunek sumienia z własnej duchowości.
Jaka jest moja wiara? Głęboka? Płytka? "Odświętna"?
Wiara jest łaską, Bożym darem. Wiary nie można się nauczyć; to nie jest wiedza. Jeśli jednak ta wiara jest słaba, to pytanie - dlaczego? I od razu odpowiedź, a co! Grzeszę tak bardzo, że łaska Boża nie ma szans we mnie działać. Nasuwa się pytanie drugie:
Jakie popełniam grzechy? Czyli co w moim zachowaniu jest sprzeczne z wolą Bożą. Co robię po swojemu, a nie po Bożemu? Tu warto by sobie przypomnieć 7 grzechów głównych, 10 przykazań Bożych, uczynki miłosierdzia... Bo niewypełnianie uczynków miłosierdzia jest zaniedbaniem! I jeszcze, po tym małym katechizmie - przykazanie miłości.
Miarą miłości jest miłość bez miary. O sile miłości świadczy czas spędzany z ukochaną osobą. Nie trudno obliczyć ile czasu spędzamy z chłopakiem/dziewczyną, mężem/żoną, rodziną, przyjaciółmi... I nie tak trudno określić ile czasu poświęcam wyłącznie Bogu. Jedna, niecała godzina podczas Mszy Świętej w niedzielę, kiedy to skupiam całą wolę, aby na siłę mówić do Boga? Westchnienia typu "Boże!" "Jezu!" "Matko Boska!" podczas rozmów ze znajomymi? (Co jest łamaniem drugiego z dziesięciu przykazań...)
Jak odpowiadam Bogu na Jego miłość do mnie? Jak wygląda moja modlitwa? 
Znajdź 15 minut na zastanowienie się nad swoją duchowością: zbadać, znaleźć pomysły na ulepszanie i przygotować konkretny plan wdrażanie nowelizacji w życie...
Małymi krokami do celu - do owocnego przeżycia Wielkiego Postu.

Modlitwa to taki jeden filar duchowości. Aby człowiek był rzeczywiście bogaty duchowo potrzebuje jeszcze postu i jałmużny.
Post w Wielkim Poście... Brzmi śmiesznie... Teraz w XXI w. post kojarzy się z dietą. Ale fajnie! Dziś nie będę nic jeść!... [Teraz wersja idealna] W ten sposób zadość uczynię Bogu za ten grzech! [Lub] Tak podziękuję Bogu za to, że... [A wersja życiowa] To mi pomoże zrzucić zbędne kilogramy, taka 1 dniowa głodówka wyczyści mi jelita i przyspieszy metabolizm. A od jutro będę już jeść zdrowo!
Na pewno w moim przypadku "życiowa wersja" będzie się plątać obok tej idealnej, choćby nie wiem jak idealna była wersja idealna...
Post to nie tylko niejedzenie. Można sobie odmówić czegokolwiek, co nam sprawia przyjemność. Może w piątkowe wieczory nie pójdziesz na dyskotekę? Albo raz w tygodniu nie zapalisz ani jednego papierosa? W ciągu tych 40 dni nie wypijesz ani kropli alkoholu? Albo zjesz jutro obiad przy stole a nie przed komputerem, czy telewizorem? Odłożysz powieść na półkę a sięgniesz po katolicką lekturę? Wiele jest sposobów poszczenia. Zachowam dla siebie moje postanowienia i Ty także nie chwal się co robisz dla Boga.

Pozostaje trzeci filar - jałmużna. Najprościej wrzucić drobne do skarbonki w kościele, czy jakiemuś żebrakowi dać parę groszy. Można wysłać SMS, z którego dochód przeznaczony będzie na pomoc komuś...  Jałmużna. Dawanie... pieniędzy. Ale nie tylko! może taki żebrak nie potrzebuje pieniędzy, a ciepłej herbaty? Może nie ma zębów, żeby pogryźć bułkę, którą mu dajesz? A może w ogóle nie spotykasz żebraków? Więc jak tu dać jałmużnę? A co jeśli Twój portfel także jest pusty i ledwo wiążesz koniec z końcem w swoim domu? Myślę, że pod hasłem "jałmużna" kryje się wszelkie dobro i bezinteresowna pomoc drugiej osobie. Ustąpienia miejsca w autobusie to danie drugiemu krzesła, aby jemu się wygodniej jechało., czyli jałmużna. Wyrzucenie śmieci sąsiadce, która ma problemy z chodzeniem, to pomaganie jej w wypełnianiu jej obowiązków. Śmieci się same nie wyrzucą, a ona sama ma problem, aby zejść z trzeciego piętra. Ty właśnie wychodzisz i nic Ci się nie stanie jak zrobisz parę kroków więcej, w stronę kosza. Parę kroków... Jałmużna. Zrobić coś dla kogoś, poświęcając chwilkę uwagi, nie po to, by być chwalonym, docenianym, ale tak od serca, by pomóc.

Jezus wielokrotnie odchodził w ustronne miejsca, aby się modlić. Przeważnie tej modlitwie towarzyszył post w postaci niejedzenia. I Jezus nigdy nikomu nie odmówił pomocy. Także sam podchodził do potrzebujących pomocy i służył im z miłością.

Jeszcze jedno... Łatwiej dążyć do celu z kimś niż samemu. Warto poszperać w sercu i rozeznać czyja duchowość jest nam bliska. Który święty jakoś szczególnie nas inspiruje. Każdy ma swojego patrona. Każdy może czerpać z doświadczenia tych, którzy już cieszą się Królestwem niebieskim. Jeśli nie masz kogoś takiego, to warto poszukać sobie patrona.