piątek, 30 lipca 2010

O naszym remoncie. Cz.6.

Oto fotka stelaża z geberitu podstawionego tak, jak będzie zabudowany płytkami.
A to widok z naszej sypialni na przedpokój i łazienkę...
To nie jest cały gruz... jeszcze go przybyło, ale jutro mają go zabrać.
"Fartuch" w kuchni - w miejsce skutego tynku przyjdą kafelki. 

Załatwiłam dziś dwie rzeczy.
1. Zadzwoniłam do producenta drzwi i futryn, które kupiliśmy w Liroyu i zapytałam czy jest możliwość zamówienia u nich jednej belki, żeby przywieźli/przysłali mi do domu. Pani powiedziała, że oni tego nie robią ze względu na zbyt wysokie koszty. Poleciła mi zamówić brakującą część w najbliższym Liroyu, więc jej wyjaśniłam: zamawiałam belkę 14 lipca i mam ją odebrać 21 sierpnia, a ja ją potrzebują na JUŻ. Pani jak dowiedziała się w którym to mieście to powiedziała mi, że oni tam w każdą środę wiozą towar i sprawdziła, że mają te belki na stanie więc jeśli Liroy złoży zamówienie to nie będzie żadnego problemu żeby tą belkę mi przywieźli do Liroya w najbliższą środę. Ucieszona i spokojniejsza pojechałam do Liroya. A tam pracownicy niewiele mogli zrobić - sprawdzają w systemie, sprawdzają na sklepie i belki nie ma... Poprosiłam o wezwanie kierownika. Pewna pani wyjaśniała mi, że terminy dostaw ustala producent i oni nic nie mogą poradzić. Powiedziałam o moim telefonie do producenta i o możliwości sprowadzenia belki w środę. Pani wykonała telefon do producenta i poprosiła o przysłanie belki na środę. Zamówienie przyjęte - jest szansa. Pani Agnieszce bardzo dziękuję za cierpliwość do mnie i telefon do producenta. Aż się popłakałam im w tym sklepie... Robotnicy chcą już kafelkować a tu futryny nie ma jak wstawić...
2. Przyjechał pan ze sklepu, a właściwie salonu - salonu kuchni i wymierzył całą kuchnię. Więc czekam tylko na dokładniejszy projekt i wycenę mebli. Trzeba je zamawiać szybko, żeby nie było potem jak z futryną.

Brak komentarzy: