czwartek, 10 maja 2018

Z katechezy w przedszkolu o Bożej miłości

Opowiadanie dla dzieci:

Zosia miała ciężki dzień w przedszkolu. Gdy mama przyszła ją odebrać od razu zauważyła smutek na twarzy Zosi.
- Zosiu, co się stało?
- Nic mamo.
- Zosiu, widzę, że jesteś smutna. Powiedz, dlaczego?
- Nic się nie stało, chodźmy już do domu.
Mama nie dopytywała dłużej. Pomyślała, że Zosia nie chce nic mówić w przedszkolu, aby nikt jej nie usłyszał. W domu mama przygotowała obiad i siedząc na przeciwko Zosi patrzyła na nią wyczekującym wzrokiem.
- Mamo, nie patrz tak na mnie.
- Zosiu, opowiedz mi, co się działo w przedszkolu. Nadal jesteś smutna i chcę tobie pomóc.
- Nie powiem, bo nie ma o czym mówić.
- Skarbie, ja też jestem teraz smutna, bo widzę, że moja ukochana córeczka jest smutna, a ja nie mogę nic na to poradzić, chociaż tak bardzo chcę.
- Mamo, nie bądź smutna. Mój smutek minie, tylko trzeba trochę poczekać. Mój Przyjaciel, który mnie kocha zabierze ten smutek. Nie martw się o mnie.
- Chwila, chwila. Jaki przyjaciel? O kim ty mówisz?
- No, przecież to Pan Bóg!
Gdy do mamy dotarły słowa Zosi, wstała od stołu, poszła do sypialni i siedząc na łóżku, ze łzami w oczach zaczęła się modlić.
- Boże, dziękuję Ci za moją Zosię, która przypomniała mi tą podstawową prawdę, że Ty nas kochasz rzeczywiście. Tyle razy człowiek słyszał "Bóg cię kocha", "Bóg kocha wszystkich ludzi"... Wiem to przecież, ale tego nie czułam. Moja córka to czuje. Ja też chcę! Ja nie chcę nigdy więcej zapomnieć o Twojej miłości. Otwórz moje oczy, abym widziała Twoją miłość.
Do sypialni nagle weszła Zosia.
- Mamo, pani katechetka powiedziała, że są trzy sposoby przez jakie Pan Bóg okazuje nam miłość. Pierwszy to świat. Jak się dobrze rozejrzysz, to zauważysz jaki jest wspaniały. Tylko ktoś kochający mógł coś tak pięknego zrobić. Drugi to ludzie, których mamy wokół siebie, których spotykamy. Taka a nie inna rodzina, tacy przyjaciele, tacy znajomi. A nawet te konkretne obce osoby są dla nas ważne. A trzeci to sytuacje, które się nam przytrafiają. Tyle dobra nas spotyka, a przez trudne wydarzenia Bóg chce nam pomóc przejść bezpiecznie.
Wczoraj była paskudna burza. Ale te chmury były piękne! Chociaż niebezpieczne. A Pan Bóg sprawił, ze nikomu nic się nie stało. Bo nas kocha.

***

Zanim dzieci poznały trzy sposoby przez jakie Bóg okazuje nam miłość, pytałam w jaki sposób rodzice okazują miłość dzieciom. W każdej grupie dzieci zaczynały wymieniać sposoby okazywania miłości od przytulania i całowania. Zaraz potem wymieniali samo wypowiadanie słów "kocham cię". Dodatkowo dzieci zwróciły uwagę, że rodzice im dają jedzenie, picie, zabawki, pomagają im się przebierać, zabierają je na różne wyjazdy.
Gdy ustaliliśmy jak rodzice okazują miłość dzieciom, zapytałam czy Pan Bóg przytula dzieci? Odpowiedziały bez zastanowienia: TAK! Czy Pan Bóg całuje dzieci? TAK! I tu mnie dzieciaki zaskoczyły. Więc pytam: jak On to robi? Przecież jest niewidzialnym duchem! Nie ma rąk do przytulania, ani ust do całowania... Ich odpowiedź? "To się czuje w sercu".
A mówił Jezus, że nasza wiara ma być jak wiara dziecka. To też jak tej mamie z opowiadania Zosia otworzyła oczy - tak ja odkryłam (i to w kilku grupach przedszkolaków), że Pan Bóg nie musi mieć rąk, aby nas przytulić, ani ust, aby nas pocałować. To się czuje w sercu.

***

Dziękuję Tobie Boże Ojcze za ten wspaniały świat. Przyglądam mu się czasem i widzę jego piękno. Niebo - piękne jest zawsze, czy bezchmurne, czy z białymi obłoczkami, czy z szarymi chmurzyskami - ma swój urok. W gwieździste niebo wpatrywałam się od dziecka. Rośliny - lubię patrzeć jak się rozwijają. Dziś ptak przynosił jedzenie pisklakom w budce dla ptaszków. Za pewien czas te ptaszki będą przynosić jedzenie swoim pisklakom... To jest piękne! Dziękuję!

Dziękuję Tobie Jezu za moich rodziców i rodzeństwo. Za całą rodzinę. Za przyjaciół. Nawet za tą wredną panią w piekarni. W końcu dla niej masz tyle samo miłości co dla mnie... Dziękuję Tobie Jezu za każdego dobrego człowieka, którego poznałam. Dziękuję, że mogłam ich poznać i że zechcieli obdarzyć mnie swoim czasem i dobrocią. Dziękuję!

Dziękuję Tobie Duchu Święty, za to, że mnie prowadzisz. Przeróżne sytuacje mi się przytrafiają i dobre i złe, i radosne i tragiczne, a Ty mi pomagasz przez to wszystko przejść godnie i wyprowadzasz mnie na prostą ilekroć zabłądzę. Dziękuję!

Boże daj poczuć Twoją miłość tym, którzy jej nie doświadczają. Tym zagubionym, skamieniałym sercom okaż swą delikatność i czułość. Ty w tych sercach masz minimalny skrawek miejsca jako ich Autor. Rozpal w nich swą miłość, aby mogli się rozradować w Tobie, aby mogli zapragnąć świętości.

Brak komentarzy: